Szukaj na tym blogu

wtorek, 1 lutego 2011

Zajeść studia

            Sesjo, sesjo, ach to ty! Nie tylko trudny czas egzaminów, ale w ogóle cały okres studiów jest sprawdzianem dla naszego organizmu – głównie żołądka (choć wątroba mogłaby zaprotestować). Albo student się przejada, albo nie dojada. Wbrew pozorom, to pierwsza opcja zdaje się jednak dominować.

            Brzuch studenta narażony jest na ciężkie i ciągłe „urazy”. Smakołyki kuszą, automaty z napojami energetyzującymi, przekąskami i kawą, uśmiechają się wdzięcznie i zachęcająco, papierosy są kopcone, bary na uczelni, w których najwięcej jest fast foodów, stoją otworem, a liczne imprezy wychodzą bokiem. I to dosłownie. Na domiar wszystkiego mało jest prawdopodobne, by stosować się do zdrowych zasad odżywiania – pięciu posiłków dziennie w regularnych odstępach czasu. Plan zajęć często to po prostu wyklucza. Stereotypowy student chodzi głodny, a wszystkie pieniądze przeznacza na alkohol. To mocno przesadzona wizja. Jeśli już głoduje, to najczęściej z własnej woli, bo jest na diecie lub ze stresu. Bo żołądek ściska i jeść nie może.

Agnieszka (studentka medycyny)O tak, na pierwszym roku studiów bardzo przytyłam. 7 kilo! Miałam dużo zajęć – często do późnych godzin wieczornych. Niektóre fakultety trwały kilka godzin bez przerwy – nie było czasu na posiłek. Nadrabiałam wieczorami. Szczególnie w czasie sesji jadłam na noc. Stres zajadałam słodyczami, to był problem. To się odbiło na mojej wadze i bardzo źle się z tym czułam. W wakacje wzięłam się za siebie i zrzuciłam nadprogramowe kilogramy. Teraz bardziej uważam na to, co i kiedy jem.

Łukasz (student dziennikarstwa) – Może przytyłem, ale chyba nie przez studencki tryb życia. To domowe obiadki mnie podtuczyły. Chociaż na imprezy też chodzę…

Maria (filologia ukraińska)W ciągu pięciu lat studiów tyję i chudnę na zmianę. Sinusoida. Pięć kilo w przód, pięć w tył i tak w kółko. To ciężkie wyzwanie dla zdrowia. Ale nie ma egzaminu nie do zdania…

Olga (filologia ukraińska) – Po tatusiu odziedziczyłam tendencję do tycia, więc nawet studencki tryb życia nie doprowadził mnie do szczupłej sylwetki. A szkoda! W stresie częściej sięgam po łakocie.

Marek (student mechatroniki) – Ja mieszkam w domu i mam zapewnione „mamine obiadki”. Raczej nie tyję. Nie muszę też wybierać między porządnym obiadem a imprezą alkoholową. Mam jedno i drugie!

Laura (studentka dziennikarstwa)Uważam, że można właśnie schudnąć na studiach. Jest tyle zajęć, że je się mniej. 

          Jak widać, co student, to opinia. Są też przecież tacy, którym nic nie szkodzi. Jedzą, piją, co chcą i kiedy chcą, i zachowują  nienaganną sylwetkę. Nie muszą się martwić o takie błahostki. Jednak jeśli już się komuś zdarzy te parę kilo w przód i będzie chciał się ich pozbyć, nie polecam "diety" jaką zastosowały chińskie studentki. Wydaje się to tak odrażające i absurdalne, że prawie niemożliwe. A jednak! Połykają one bowiem jaja glist ludzkich, aby szybko schudnąć przed rozmową kwalifikacyjną. Wszystko po to, by dostać pracę... Przerażające. Chyba mimo wszystko lepiej jest solidnie poćwiczyć.

2 komentarze:

  1. Ewa, bardzo fajny tekst :) pozdrowienia
    Monika G. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, zapraszam do regularnego czytania;)

    OdpowiedzUsuń