Szukaj na tym blogu

czwartek, 2 grudnia 2010

Sztywne ramy kobiecości


Kiedyś samo słowo „kobieta” miało wydźwięk pejoratywny. Kim najczęściej była? - Rodzącą zdrowych synów matką i służącą, eufemistycznie rzecz ujmując: strażniczką domowego ogniska. To mężczyzna miał łożyć na rodzinę, dbać o jej byt i bezpieczeństwo. Z męskością natomiast kojarzone były od zawsze silne cechy charakteru: odwaga, racjonalizm, odpowiedzialność czy sumienność… Ale przecież czasy się zmieniły, mamy równouprawnienie! Na pewno?  

Szkoła

Powinna uczyć otwartości i samodzielnego myślenia. Już w irytujących czytankach wpajane są stereotypowe obrazy podziału ról. Chłopcy wiecznie bawią się z tatusiami, a dziewczynki dotrzymują mamusiom towarzystwa w kuchni i przy różnorodnych pracach domowych. Przecież to niesprawiedliwe! Oczywiście wszyscy są szczęśliwi i uśmiechnięci. W końcu jest tak, jak być powinno. Radosna rodzinka – model dwa plus dwa (rodzice plus dzieci, koniecznie, obojga płci), w której każdy wypełnia przypisane im przez tradycję i kulturę role. Dziecięce lektury szkolne rzadko ukazują kobietę jako stronę aktywną, radzącą sobie samodzielnie z problemami, nadążającą za zmieniającym się światem. W świadomości utrwala się więc obraz kobiety jako istoty słabszej,która sama sobie nie poradzi w życiu. Trochę pomóc mogą własne poszukiwania. Silne dziewczynki pojawiają się np. u Astrid Lindgren (Pippi, czy Ronja - córka zbójnika, to charakterystyczne bohaterki, które pamiętam), jednak szkoły nie popularyzują specjalnie takiego wzorca. Późniejsze lata oferują natomiast naukę z niemal całkowitym pominięciem roli kobiety w historii, nauce, filozofii, polityce i społeczeństwie. Nic dziwnego, że tak trudno odeprzeć jest ataki, skoro kobiecość była i jest spychana na margines. Utrwalony obraz utrudnia nam odnalezienie swojej drogi, przekłada się to na życie dorosłe, a potrzeba dużo odwagi i silnej woli, by sprzeciwić się ogólnie przyjętemu status quo.

Media – reklamy

Lansowane są przede wszystkim dwie kwestie. Pierwsza to „czytankowa” Matka-Polka, opiekująca się dzieciątkami serwująca mężusiowi pyszny obiad. Zwykle jest nieskazitelnie ubrana i promiennie uśmiechnięta, wręcz rozanielona, że tak cudownie wywiązała się ze swej funkcji. Tu, dajmy na to, reklama zaczynająca się od słów: „Zrobię moim chłopcom niespodziankę” – kulinarną rzecz jasna. Nie twierdzę, że gotowanie dla swojej rodziny jest złe! Przeciwnie. Tylko dlaczego tak rzadko udziela się tu mężczyzna? Dlaczego promuje się nadal jedyny i słuszny podział ról i obowiązków? No tak, przecież mamy jeszcze drugi stereotyp: Kobieta-Wamp. Wabi i kusi swoim ciałem, wdziękiem i urodą. Jakby nic pod tą powłoką nie było. Piękno i tak nieodłącznie będzie się wiązało z kobiecością. Jednak trzeba podkreślać, że nie jest to nasz jedyny atut.

Społeczeństwo

Podobno świat się zmienia, stoi przed nami otworem. Jednak kobiety stale muszą walczyć o swoje miejsce w pracy,o awans, narażone są na złośliwe uwagi, niewybredne komentarze. Kwestia płciowości stale nam towarzyszy. W każdej niemal dziedzinie życia kobieta musi dużo bardziej się starać, udowadniać swoją wartość, wiarygodność, profesjonalizm. Feministki nie chcą być mężczyznami – jak to niektórzy błędnie i śmiesznie sugerują. Jednak świat jest tak urządzony, że można w jednej chwili kochać i nienawidzić tego, że jest się kobietą. Zygmunt Freud twierdził, że zazdrościmy mężczyznom penisów. Ale to nie ten znajdujący się między nogami narząd jest przecież najważniejszy. Co to ma być? Klucz do szczęścia? Zabawne! Kobiety radzą sobie i bez tego. Ważne, by miały głowę… ale na karku.
Nawet młodzi mężczyźni marzą czasem o świecie, w którym panowaliby, jak to niegdyś było, nad sytuacją, a panie byłyby bierne i podporządkowane. Winę ponoszą za to też, niestety, kobiety – matki, które nie potrafią wpoić synom innych przekonań. Przez to w wyobraźni chłopców roją się obrazy nadrzędnej roli wobec kobiety. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że nie wszystkie panie chcą zmieniać świat. Odpowiada im patriarchalny model rodziny. Nie można ich za to potępiać. Jeśli jest to ich świadomy wybór i czują się w nim spełnione, to nie wolno im tego zabierać, ubliżać, i twierdzić, że takie życie jest gorsze, mniej ambitne, puste, etc. Wartościowanie jest nie na miejscu. Najważniejsza jest właśnie możliwość wyboru: Każdy ma prawo żyć tak, jak chce[*].

Na tym sprośnym świecie jest się czyjąś żoną albo czyjąś dziwką – albo na najlepszej drodze do stania się jedną czy drugą. A jeśli nie pasujesz do żadnej z tych kategorii, dają ci do zrozumienia, że coś jest z tobą nie w porządku” [„Świat według Garpa”, John Irwing].

Autor w imieniu bohaterki trafia w sedno. Nawet jeśli kobiecość nie ogranicza się do tych dwóch kwestii, to i tak stale jest w coś wpisywana, podporządkowywana lub szufladkowana. Wychylenie się poza określone ramy grozi ostracyzmem społecznym, a w najlepszym wypadku zdziwieniem i śmiechem. Bardzo często taka osoba, odbiegająca od „norm”, staje się „seksualnie podejrzana”. Szkoda. To kwestia wychowania. Dziewczynka ma być grzeczna, posłuszna, a wszelkie przejawy indywidualności (skakanie po drzewach, zabawa samochodzikami, piłka nożna) są zręcznie hamowane. To samo jednak można zauważyć, jeśli chodzi o wychowywanie dzieci płci męskiej. Osławione powiedzenie „chłopaki nie płaczą” nadal święci tryumfy. Jednakże i tak to mężczyzna częściej, bez istotnej szkody, może puścić wodze fantazji, by odnaleźć swoje miejsce w świecie i sposób na siebie. Ponadto od zawsze wpajana jest mu odwaga, a kobieta musi ją nieraz sama w sobie odnaleźć, wypracować, wykrzesać. Płeć żeńska nawet swoim ciałem nie może rządzić wedle swojego uznania, żeby nie wzbudzać kontrowersji. Także wygląd i ubiór musi wpasować w odpowiednie zasady i konwenanse. Mężczyzna teoretycznie również. Jednakże na jego niedoskonałości częściej przymyka się oko.
            Czytając niektóre książki dostrzegłam jeszcze jedną zależność. Jeśli kobieta dopuści się takiego samego złego czynu jak mężczyzna jest bardziej lub mniej świadomie przez autora piętnowana. Autorem takich publikacji często bywają mężczyźni. Przypadek? Możliwe, że tylko się czepiam.


[*] Pomijam fakt, że w niektórych krajach ludzie MUSZĄ żyć tak jak nakazują obyczaje, kultura i religia

4 komentarze:

  1. Wydaje mi się, ze dawniej, choc wcale nie tak dawno temu, bo mam tu ma mysli ubiegły wiek, jakos tak bylo, jak piszesz. "Teraz" jednak czasy sie mocno zmieniły. Inne bajki w tv, inne czytanki, inne wychowanie. Owszem reklamy nadal wciskaja nas w role - rozne reklamy w rozne role. Reklamowane sa kosmetyki upiekszajace, czy odmładzajace nie tylko dla kobiet, ale i dla meżczyzn, podobnie jest z "całą reszta". Mi sie wydaje, ze obcnie dziewczyny robia to na co maja ochote, a odwagi maja wiecej niz faceci... Oczywiscie nie wszystkie, ale przeciez nikt na siłę - jak pisałas - nie musi "zmieniac swiata".
    Przy okazji... nie wydaje mi sie zebys byla niezadowolona z plci :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przesadzałabym z tym "mocno" jednak. Ujęłabym raczej, że powoli się zmieniają. To ciągły, długi i żmudny proces. Nawet jeśli kobieta pozwoli sobie na większą swobodę, nie jest to dobrze odbierane przez społeczeństwo. (Dajmy na to nie tak znów dawne wyczyny Frytki z Kenem w Big Brotherze, po których to ona została bardziej napiętnowana. Co prawda sama pcha się na afisz, więc i to niejako prowokuje do większych komentarzy).
    Znów mężczyzna, który chciałby np. pracować w przedszkolu (być "przedszkolankiem"? nawet nie ma nazwy dla męskiego odpowiednika tego zawodu) wywoła tym samym nieprzyjemne, niewybredne uwagi bądź co najmniej głupawy uśmiech na twarzy.

    Przy okazji. Nic takie go nie mówię. I przyjemnie być kobietą;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biorąc pod uwage np ostatnie 2000 lat, a nawet tylko 200, to moim zdaniem ostatnie 10 to calkiem duza i wzglednie szybka zmiana w tym temacie. Zgodze sie jednak z tym, ze ten proces jeszcze trwa - chocby Twoj przykład Frytki i "przedszkolanka". Wskazuje on na roznice w ocenie zachowana ze wzgledu na plec. Pewnie w najblizszym czasie i to sie jeszcze troche zmieni. Trzeba jednak pamietac o tym, ze facet to nie kobieta, czarny nie jest białym, a prezes to nie robotnik. Nie jestesmy tacy sami. Jestesmy rozni, wiec najprawdpoodobniej nigdy nie bedziemy tak samo oceniani. Czy to zle? Dopoki nie jest to krzywdzace kogos to chyba nawet tak jest ciekawiej :) Sama płec ma juz coraz mniejsze znaczenie, wg mnie to obecnie całkiem małe. Uwzgledniajac tempo zmian i widzac jak kobiety daja rade, smiem twierdzic, ze szybko wypracuja sobie korzystniejszą ocenę swojego zachowania przez innych. Wtedy juz tylko my zostaniemy w sztywnych ramach (męskosci) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że jesteśmy różni. Jest tak jak mówisz: oceniać można, dopóki się nikogo tym nie krzywdzi. W tym tkwi sedno.

    OdpowiedzUsuń